niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział czternasty

Żadna z sukni oglądanych przeze mnie tego dnia nie podobała mi się. Zresztą, cóż się dziwic. Wolałam sportowy styl. Tydzień temu Cornelia poznała mnie ze swoimi przyjaciółkami. Wszystkie były blondynkami. Jedna miała na imię Ashley, druga Annie, trzecia Rebecca, a czwarta Amber. Teraz wszystkie przeglądały ze mną suknie na ślub.
- Hej, a może ta? - zapytała Ashley.
- Jest śliczna - powiedziałam, gdy zobaczyłam  piękną białą suknię bez rękawów.
- W takim razie bierzemy - oznajmiła Cornelia.
- Jeszcze tylko potrzebujemy butów - dodała Annie.
Siostra chwyciła lśniące białe pantofelki, które leżały obok niej i skierowała się do kasy. Wszystkie poszłyśmy za nią. Zapłaciłam za suknię i buty, i poszłyśmy do mojego domu.
- No to pa - powiedziały do mnie dziewczyny, tuż przed wejściem do ogrodu.
- Pa - pożegnałam się.
Został już tylko tydzień do ślubu. Byłam strasznie ciekawa, czy ktoś z moich polskich znajomych przyjedzie na ślub. Rozejrzałam się po całej ulicy.
- Carmen! - usłyszałam za sobą kobiecy głos.
- Oliwia! - krzyknęłam z radości.
Przyjaciółka rzuciła mi się na szyję. Nic się nie zmieniła. Dalej ta sama fryzura, to samo pasemko i ten sam uśmiech na twarzy.
- Nie sądziłam, że przyjedziesz tak wcześnie - powiedziałam.
- Nie mogłam dłużej znieśc, że ty mieszkasz tutaj, a ja siedzę w Polsce sama. - odpowiedziała. - To co? Poznam tego szczęściarza?
- Wróciłaś, skarbie - powiedział Niall, który właśnie wracał ze spaceru  Caroline. - Nie sądziłem, że tak szybko wam to pójdzie.
- A jednak - uśmiechnęłam się. - Olivia, poznaj Nialla. Niall, to jest Olivia.
- Miło mi - uśmiechnął się mój ukochany.
- Mi również miło - odpowiedziała Oli.
Korzystając z okazji, wzięłam Caroline na ręce i ucałowałam ją.
 Niall poleciał do tyłu i upadł na ziemię. Spojrzałam do przodu. Znów on?!
- Hej, zostaw go! - krzyknęłam do bruneta.
- Bo co mi zrobisz, kochanie? - spytał.
Oddałam córeczkę Olivii. Podeszłam do bruneta i kopnęłam go z całej siły.
- Jak zaczynasz do Nialla, to zaczynasz też do mnie - warknęłam. - I już ci mówiłam, nie mów do mnie kochanie. A teraz, spadaj stąd.
- Kiedyś cię dopadnę, Horan. - zwrócił się do Nialla. - A wtedy już nie będzie tak przyjemnie.
- Chyba dla ciebie - wtrąciłam. - Żegnam.
Odszedł.
- Nic ci nie jest, kochanie? - spytałam, pomagając Niallowi wstac.
- Nie - odpowiedział.
- Carmen - powiedziała Karolina, która podeszła właśnie z Mel. - Kim był ten gościu?

- To był Stefano - odpowiedziała za mnie Mel.
- Znasz go? - spytałam.
- Niestety tak. Kiedyś byliśmy parą. Widac, że nie znosi Nialla.
- Jemu chodzi o to, że ja jestem dziewczyną Nialla, a nie jego. Ach, tak. - wzięłam Caroline z rąk Olivii. - Dziewczyny, to jest Olivia. Olivia, poznaj moje przyjaciółki, Karolinę i Melindę.
- Cześc - przywitała się Oli.
- Cześc - odpowiedziały razem dziewczyny.
- To może wejdziemy, a nie będziemy stac na środku ulicy? - wtrącił Niall.
- Jasne - odpowiedziałyśmy wszystkie razem.
Pierwsza weszłam ja. W końcu miałam dziecko na rękach. Już nie mogłam się doczekac tego, co będzie za tydzień.
- Pewnie zaprosiliście masę przyjaciół - stwierdziła Olivia, gdy usiedliśmy w ogrodzie przy stole. 
- Właściwie to ja zaprosiłam tylko najbliższych przyjaciół - odpowiedziałam. Umówiliśmy się z Niallem, że nie będzie więcej niż dwieście osób.
- Ja zaprosiłem tylko znajomego. - powiedział Niall. - Nie lubię zapraszac dużo osób. Zresztą każdy na pewno weźmie kogoś ze sobą.
- No właśnie... Hej, Olivia. To przeprowadziliście się tuta? - zmieniłam temat.
- Tak - odpowiedziała przyjaciółka.
- Gdzie mieszkacie?
- Zaraz po drugiej stronie ulicy.
- No to nie mamy do siebie daleko. 


-----------------------------------------------------------------------------------------

Wiem, że za bardzo się wam ten rozdział nie podobał, ale cóż. Nie umiałam dzisiaj wymyślic nic lepszego. Mam nadzieję, że mi wybaczycie i będziecie dalej czytac tego bloga.

A oto suknia ślubna Carmen.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz