piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział szósty

Zanim tata przyszedł, lekarz oznajmił, że dziś wypuszczają mnie ze szpitala. Jednak nie wyszłam z niego. Zostałam razem z Niallem, który spał jak małe dziecko. No więc miałam dużo czasu, żeby wszystko przemyślec.
"Ile się działo w ciągu tych trzech dni, jak tu jestem. - pomyślałam. - Najpierw poznałam tego przystojniaka i jego przyjaciół. Potem Mel. Niall zaprosił mnie na randkę, której w końcu nie było. Dowiedziałam się, że chłopcy są sławni. Wylądowałam tutaj. Później Niall. Dowiedziałam się, że mam cichego wielbiciela ..."
- Carmen - moje rozmyślania przerwała Mel, która razem z Karoliną, cichutko weszła do pokoju. - Wszystko dobrze?
- Tak, wypisali mnie - odpowiedziałam.
- To dobrze, a co z Niallem?
- Lekarz powiedział, że będzie dobrze.
- To tyle szczęścia.
- Twój tata - wtrąciła Karolina. - Przed chwilą do mnie zadzwonił i powiedział, że będzie tutaj za około dziesięc minut.
- Jasne. Karolina.
- Tak?
- Dziękuję.
- Za co?
- Za wszystko. Za to, że wróciłaś. Za to, że jesteś. Tobie, Mel, też dziękuję. Dziękuję wam za to, co dla mnie robicie. Jesteście kochane.
- Nie masz za co dziękowac - powiedziały obie równocześnie.
Zaczęłyśmy rozmawiac o różnych rzeczach. Nagle drzwi otworzyły się i do pokoju wszedł tata.
- Co z nim? - zapytał na dzień dobry.
- Jest ciężko pobity. - odpowiedziałam. - Lekarze mówią, że wszystko będzie dobrze. No i taką mam nadzieję.
- Ja też. Mam coś dla niego. Jako dla chłopaka mojej córeczki.
Wyjął z kieszeni kluczyki do jakiegoś samochodu.
- Tato - powiedziałam powoli. - Przecież Niall ma samochód. Nie musiałeś mu go kupowac.
- Spokojnie. Dostanie go dopiero po waszym ślubie.
- A skąd wiesz, że będzie jakiś ślub?
- Jakoś tak mi się powiedziało.
Mimowolnie uśmiechnęłam się. Zerknęłam na śpiącego. Otworzył oczy.
- Dzień dobry - uśmiechnął się do taty.
- Dzień dobry. - odpowiedział mężczyzna. - Rozmawiałem z lekarzem. Powiedział, że jutro rano cię wypuszczą.
- Dziękuję za informację. - powiedział Niall, a potem zwrócił się do mnie: - Skarbie, jesteś strasznie blada, musisz coś zjeśc.
- Nie jestem głodna. - odpowiedziałam. - Wolę byc przy tobie. Nie zostawię cię samego.
- Proszę, idź do domu. Naprawdę musisz coś zjeśc i się porządnie wyspac.
- Ale ...
- Żadnego ale. Idź, już.
- Pa.
Pocałowałam go lekko w usta.
- Pa - odpowiedział.
Kiedy zaparkowaliśmy przed domem, zauważyłam, że samochód mamy dalej tam stoi. Zdziwiłam się nie na żarty.
- Mama jednak się nie wyprowadziła? - zapytałam.
- Wyprowadziła się, ale zadzwonili do niej ze szpitala, że cię wypisali, więc przyjechała ugotowac ci coś do jedzenia.
- Nie musiała się tak wysilac. I tak nic nie zjem.
Zanim weszliśmy do domu, tata więcej się nie odezwał. Za to po wejściu, mama od razu do mnie podbiegła.
- Córciu - powiedziała, ale w jej oczach nie było widac ani śladu troski. - Wszystko w porządu?
- Nie - odpowiedziałam. - Nic nie jest w porządku. Zostaw mnie.
- Ale, Carmen. Co się stało?
- Co się stało? - niemal krzyknęłam. - To się stało, że w ogóle mnie tutaj nie chciałaś. Nigdy mnie nie chciałaś. Teraz to wiem. Byłam największą pomyłką twojego życia. Nienawidzę cię.
Do oczu napłynęły mi łzy. Pobiegłam do swojego pokoju. Całe życie myślałam, że mama mnie kocha. Ale to było kłamstwo. Ona całe życie mnie okłamywała.
Usłyszałam pukanie i drzwi powoli się otworzyły. Do pokoju wszedł tata. Przytulił mnie do siebie.
- Może mama cię nie kochała - powiedział tata. - Ale ja cię kochałem, kocham i zawsze będę cię kochał. Niall także cię kocha. Wiesz o tym.
- Tak, wiem - odpowiedziałam, wciąż płacząc.
- I wiesz co? Powiem ci coś w sekrecie.
- Co takiego?
- Wczoraj zapytałem Nialla, czy, jeśli się zgodzisz, będziesz mogła się przeprowadzic do nich. Zgodził się. Co ty na to?
- Ja na to jak na lato, tato, ale... Co z tobą? Przecież nie możesz tu byc sam.
- Szczerze, kiedyś tak się pokłóciliśmy z twoją mamą, że mieszkałem sam przed miesiąc. I wcale nie było tak źle. Wytrzymam. A w każdej chwili mogę przecież was odwiedzic, nieprawdaż?
- Tak, prawda. - rzuciłam się ojcu na szyję. - Dziękuję, tato.
- Ale nie przeprowadzisz się tam zanim Niall nie wyjdzie ze szpitala, zrozumiano?
- Tak.
- A teraz, do spania. Rano jedziemy po twojego chłopaka.
"Mojego chłopaka. - pomyślałam. - Jak to fajnie brzmi."
- Dobranoc - powiedziałam.
- Dobranoc, córeczko - odpowiedział tata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz