sobota, 18 sierpnia 2012

Rozdział siódmy

Rano obudził mnie tata mówiąc, że musimy jechac po Nialla. Założyłam niebieską bluzkę z krótkim rękawkiem, szarą bluzę od Nialla, czerwone rurki i białe adidasy. Wsiadłam do samochodu. Nim się obejrzałam, byliśmy już pod szpitalem. Od razu skierowałam się do pokoju, w którym przebywał Niall. Blondyn siedział na łóżku, gotowy do wyjścia.
- Niall - szepnęłam.
- Carmen - odszepnął.
Rzuciłam się mu na szyję. Wiedziałam, że dobrze zrobiłam, że się zgodziłam do niego przeprowadzic. Poszliśmy do samochodu, gdzie czekał na nas tata. Usiadłam z tyłu razem z Niallem.
- Dzień dobry - przywitał się mój chłopak.
- Dzień dobry - odpowiedział tata, uśmiechając się do niego.
- I co powiedziała?
- Zgodziłam się - oznajmiłam za tatę.
- Na prawdę? - zdziwił się chłopak.
- Na prawdę.
- Carmen - wtrącił tata. - Twoje rzeczy już są spakowane.
- Co? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Nudziło mi się rano, więc postanowiłem cię spakowac.
- Dziękuję.
Kiedy dojechaliśmy do domu, wzięliśmy moje walizki na dwór.
- Reszta bandy wie, że się do nich przeprowadzam? - spytałam.
- Nie - odpowiedział tata.
- Tyle dobrze. Jeszcze raz, dziękuję, tato.
- Nie dziękuj, tylko lec, bo ci chłopak ucieknie.
Faktycznie, Niall był już przy furtce z moimi walizkami.
- Pa - dałam tacie buziaka w policzek.
- Pa
Pobiegłam za moim chłopakiem. Uśmiechnęłam się do niego, przepełniona szczęściem.
- Teraz ich nie ma w domu - powiedział. - O tej porze wszyscy wychodzimy.
- No to będą mieli niespodziankę, jak przyjdą.
- No.
Kiedy weszliśmy do domu, zatrzymałam się i odwróciłam w stronę ukochanego.
- Gdzie mam spac? - spytałam.
- Właściwie w żadnym z wolnych pokoi nie mamy łóżek. Więc, wolisz spac u mnie, czy na kanapie?
- A jak sądzisz?
- Wiedziałem, że to powiesz. Chodź za mną.
Niall zaprowadził mnie do pustego pokoju. Pustego, jak to pustego. Stała w nim szafa.
- Daj tu swoje walizki. Ja później włożę twoje rzeczy do szafy - oznajmił z uśmiechem na ustach.
- Jasne.
Wyszliśmy z pokoju. Skierowaliśmy się do kuchni.
- Zamknąłeś drzwi, prawda? - zapytałam.
- Tak - odpowiedział. - Nie byłoby tak śmiesznie, gdyby oni sami weszli. I wiesz co? Mam pewien pomysł.
Blondyn wyjaśnił mi, na czym polega jego plan. Kiedy rozległ się dzwonek do drzwi, Niall pobiegł na górę do swojego pokoju, a ja otworzyłam drzwi, ubrana tylko w szlafrok. Chłopcy spojrzeli na mnie, jakby ducha zobaczyli.
- Cześc - uśmiechnęłam się do nich.
- Cześc, Carmen - powiedzieli przerażeni. - Gdzie Niall?
- Na górze. - wpuściłam ich do środka. - A coś się stało, że tak od razu pytacie o niego?
- Nie, nic się nie stało. - odpowiedział Louis. - Ale trochę się zdziwiliśmy, jak cię tutaj zobaczyliśmy.
- Jeszcze tak ubraną - dokończył za niego Liam.
-  I widzimy, że przyszliśmy nie w porę - uśmiechnął się Harry.
- To wy nie wiecie? - zignorowałam słowa Harrego i Liama.
- O czym mamy wiedziec? - zapytał Zayn.
- Dzisiaj się tutaj przeprowadziłam - odpowiedziałam.
- Serio? - zdziwił się Louis. - No to my wyjdziemy. Nie będziemy wam przeszkadzac.
- Ale nie przeszkadzacie. Właśnie wzięłam prysznic i owinęłam się w szlafrok. Miałam iśc wybrac coś z moich rzeczy, ale zapukaliście, więc poszłam otworzyc.
Chłopcy nie odpowiedzieli. Usiedli i siedzieli w milczeniu. Po schodach zszedł Niall, rozbawiony całą sytuacją.
- Udało nam się was nabrac - śmiał się. - O ile pamiętam, to wy mnie zawsze nabieraliście. No to teraz malutka zamiana.
- Czemu nam nie powiedziałeś, że Carmen się do nas wprowadza? - spytał Zayn, ignorując słowa Blondyna.
- Bo sam nie wiedziałem - odpowiedział mój chłopak.
Wszystkie miesiące przeleciały nam szybko. Nie przejmowaliśmy się, który dzień miesiąca jest, chodziłam do szkoły, spotykałam się z Karoliną i Mel. Robiłam wszystko to, co zwykła nastolatka.


Październik


Listopad


Grudzień


Styczeń


Luty


Marzec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz