niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział trzynasty

"Drogi pamiętniku

Londyn, 2 grudnia
Godzina 00:15
Pół godziny temu urodziłam słodziutką córeczkę. Jest taka piękna, że w ogóle nie mogę oderwac od niej wzroku. Teraz Niall trzyma ją na rękach. Jest bardziej podobna do swojego taty niż do mnie. Cały czas się śmieje. Ma strasznie uroczy śmiech. Urodziła się jeszcze pierwszego. Martwiłam się, że jej nie pokocham, ale i tak ją kocham.

Carmen"

Wyszliśmy ze szpitala. Małą Caroline trzymałam na rękach.
- Niall, przecież my nie mamy wózka - przypomniałam sobie.
- No i właśnie po niego jedziemy - uśmiechnął się.
W sklepie z rzeczami dla niemowląt znaleźliśmy piękny zielony wózek. Kupiliśmy go i parę ubranek. Po przyjeździe do domu sądziliśmy, że wszyscy śpią. Jednak chłopcy razem z moim tatą, siostrą i Peterem, siedzieli w ogrodzie. Kiedy nas zobaczyli, rzucili się w naszą stronę. Wszyscy podziwiali Caroline. W jej niebieskich oczkach nie było widac ani trochę ze strachu. Była to wręcz radośc. Każdy chwalił małą, a jej tata cały czas nosił ją na rękach.
- Niall - odezwałam się. - Ona pewnie jest śpiąca. Przynieś wózek.
- Jasne - oddał mi małą i poszedł do samochodu po wózek.
Po chwili wrócił. Rozłożył go obok mnie, a ja powoli włożyłam do niego małą.
Mój, jeszcze, narzeczony usiadł na krześle i przyglądał mi się z uśmiechem na twarzy. Ja jednak nie zwracałam na niego najmniejszej uwagi. Byłam zbyt zajęta moją córeczką.
- No to - zaczęła Cornelia. - Kiedy ten ślub?
- Nie wiem - odpowiedział jej Niall. - Może za miesiąc? Pasuje ci, skarbie?
- Tak, pasuje. Jak najbardziej - odpowiedziałam, nie przestając patrzec na Caroline.
Moja córeczka już słodko spała. Ona wyrośnie na śliczną dziewczynę. To wiedziałam na pewno. Zresztą, już była śliczna.

  **************************************

"Drogi pamiętniku
24 grudnia
Godzina 11:00

Dziś Wigilia. Mała rośnie jak na drożdżach. Mało kiedy płacze. Jedynie jak jest głodna. Niall cieszy się, że ją ma. Zresztą ja też. Kocham ją. A mój tata jeszcze bardziej. Jest szczęśliwy, że ma wnuczkę. Codziennie bierze ją na spacer. Nawet ograniczył sobie czas na pracę. Teraz pracuje tylko pięc godzin.

Carmen"

Poszłam do kuchni pomóc chłopakom przygotowac rzeczy do kolacji.
- Ty nic nie tykaj - powiedział Lou.
- Właśnie - poparł go Liam. - My się wszystkim zajmiemy. Idź pilnowac Caroline.
Poszłam do ogrodu. Niall siedział tam z małą. Od dnia, kiedy przyjechaliśmy z nią do domu, nie dopuścił mnie do niej. Jedynie, jak ją karmiłam, to miałam ją na rękach.
- Złożyłaś życzenia Louisowi? - spytał Niall, gdy tylko mnie zauważył.
- Zupełnie zapomniałam - odpowiedziałam i zawróciłam do domu.
Lou usiadł na kanapie, a reszta chłopaków poszła na górę. Podeszłam do niego.
- Wszystkiego najlepszego, Louis - uśmiechnęłam się.
- Dzięki - odwzajemnił mój uśmiech.
Wieczorem zasiedliśmy do stołu. Przy jedzeniu rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Byli z nami mój tata, Cornelia i Peter. Po kolacji nie poszliśmy od razu spac. Caroline poszła jako pierwsza. Ja byłam druga. Zasnęłam przytulona do mojego ukochanego. 


--------------------------------------------------------------------------------------

Ten rozdział był krótki, ale już przy założeniu tego bloga powiedziałam, że rozdziały będą krótkie, ale będzie ich dużo.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz