niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział piętnasty

Z samego rana poszłam z córeczką na spacer. Gdy usiadłam na ławce w parku, żeby odpocząc, podeszła do mnie jakaś blondynka.
- Cześc - przywitała się.
- Cześc - powiedziałam.
- Mój tata, tamten pan, który tam siedzi, powiedział, żebym do ciebie podeszła i z tobą porozmawiała.
Spojrzałam w kierunku wskazywanym przez nieznajomą.
- Jestem Melannie Flowers - powiedziała w tym samym momencie, gdy poznałam faceta siedzącego na ławce niedaleko.
- Flowers? - spytałam z niedowierzaniem. - Ten facet jest twoim tatą? To też mój tata.
- W takim razie jesteśmy siostrami.
- Tak, mam na imię Carmen.
- Miło mi... O, a to kto? - zauważyła Caroline. - Jeszcze jedna siostra, o której nie wiedziałam?
- Nie, to moja córeczka. Ma na imię Caroline.
- Słodziutka... Zaraz, to ile ty masz lat?
- Dwadzieścia.
- Serio? Tak samo jak ja. Który miesiąc, bo ja kwiecień.
- Ja też. Czyżbyśmy były bliźniaczkami?
- Tak, ale przecież nie jesteśmy do siebie podobne.
- Nie musimy byc. Wystarczy, że urodziłyśmy się tego samego dnia, miesiąca i roku.
- Chyba, że tak.
- Hej, a może przyjdziesz na mój ślub?
- Chętnie, kiedy? W sobotę.
- A o której?
- O dwunastej.
- To chętnie przyjdę. Ale pierwsze muszę znaleźc jakiś dom, w którym będę mogła mieszkac. Jak narazie mieszkam w hotelu, bo podobno tata ma już kogoś u siebie i nie ma więcej wolnych pokoi.
- To możesz zamieszkac u nas.
- Serio? Nie chcę sprawiac kłopotu.
- To żaden kłopot. Chodź do taty.
- Okey.
Podeszłyśmy do ławki, przy której siedział mój tata.
- Carmen, Caroline - przywitał się. - Cześc.
- Cześc - odpowiedziałam.
Wyściskał Caroline. Pochodził z nią na rękach.
- Widzę, że dziadek strasznie lubi swoją wnuczkę - stwierdziła Melannie.
- On by mógł, to by mi jej nigdy nie oddał - zaśmiałam się.
Tata spojrzał na zegarek.
- Muszę iśc do pracy - powiedział tata i odłożył Caroline do wózeczka. - Pa, córeczki.
- Pa - odpowiedziałyśmy.
Poszedł. Po chwili i my skierowałyśmy się w stronę hotelu, w którym mieszkała Melannie. Po drodze rozmawiałyśmy o różnych rzeczach, w szczególności o moim ślubie. Kiedy doszłyśmy na miejsce, Melannie zabrała wszystkie swoje rzeczy i poszłyśmy do naszego domu. Caroline w tym czasie usnęła. Drzwi otworzył nam Niall.
- Niall - powiedziałam. - To jest Melannie, moja siostra. Melannie, poznaj Nialla... Kochanie, moglibyśmy zatrzymac u nas Melannie?
- Jasne - odpowiedział mój ukochany.
- Dzięki.
Weszłyśmy do środka. Dobrze, że do jednego pokoju wstawiliśmy łóżko, bo inaczej by było kiepsko. Melannie rozgościła się u nas. Zresztą powiedzieliśmy jej, że ma czuc się jak u siebie w domu. Byłam naprawdę zaskoczona, że mam siiostrę w swoim wieku. Ale byłam też szczęśliwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz